sobota, 11 lutego 2012

Stwór znad zalewu - Jouse D'arbaud



Wygrzebane z zasnutej zestarzałymi pajęczynami pamięci, zresztą nie bez problemów. Dwa dni temu, myślę: jaki tytuł nosiła ta książka? Jakaś bestia czy coś... nie, potwór. No oczywiście, że potwór, chyba z ba... jednak raczej nie z bagien. Trochę czasu upłynęło nim udało mi się stworzyć w głowie właściwy, moim zdaniem, tytuł, choć w sieci nic takiego nie odnalazłem - pewnie nikt nie uznał za stosowne, by o niej napisać.. Teraz pozostało jedynie ją odnaleźć. Siostra powinna coś wiedzieć na ten temat.


- Mała, wiesz może gdzie mogę znaleźć taką starą książeczkę Potwór znad jeziora?
Jakoś tak dziwnie na mnie patrzy. Zastanawia się? Zaraz, zaraz, chyba się ze mnie śmieje. Wprawdzie na razie śmieją się tylko oczy. O, i grymas na twarzy zaczyna to potwierdzać! Nagle słyszę w odpowiedzi:
- Chyba Stwór znad zalewu? - Tak, to ironia!
Musiałem wyglądać przezabawnie analizując usłyszane dopiero co słowa. I najmądrzejsze, co przyszło mi do głowy:
- No tak! To dlatego nie było o niej nic w internecie!


Teraz już znam tytuł. Książkę musiałem przeczytać ponownie, gdyż pierwszy raz zatarł już się w pamięci nie mniej niż ten nieszczęsny tytuł. Przeczytałem. I po raz kolejny się zachwyciłem. A oto i ona:



STWÓR ZNAD ZALEWU
Jouse D'arbaud


Wydawnictwo literackie
Kraków, 1965



Stwór znad zalewu to opowieść w stylu prowansalskich bardów. Jak utrzymuje autor, została spisana przez jednego ze skierdziów (ktoś w rodzaju bacy), który był człowiekiem nadto wykształconym jak na swój zawód. Przecież potrafił pisać! Człowiek ów postanowił uwiecznić pewną historię, która mu się przytrafiła, podczas długiego, samotnego wypasu bydła. Mianowicie o jego spotkaniu z przedziwną istotą. Demonem o koźlich nogach i diablich rogach o ludzkiej twarzy, jak sądził na początku - półbogiem, jak określiła siebie sama istota. 


Opowieść utrzymana jest w niezwykłym dla mnie stylu grozy, tajemniczości, mistyki. Po lekturze nasuwa się pytanie, czy możliwe, by bohater-bard w rzeczywistości spotkał w swym życiu prastarą mityczną istotę, czy może jego wizje były jedynie halucynacjami spowodowanymi przedłużającą się samotności i magią miejsca, w którym przyszło mu wieść swój żywot? Albo też chorobą? Jedno jest pewne książka nietuzinkowa i trzymająca w napięciu, które wzrasta wraz z każdą przeczytaną stroną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz