Niech mówią, co chcą, ale tego czarnego gościa razem z beretem Stiopa w swoim gabinecie wczoraj z pewnością nie oglądał.
M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata
A ja oglądałem i to nie raz!
Choć nie przeczytałem...
Już wyjaśniam, o co chodzi. Otóż od zawsze chyba w moim domu
była książka Sandersa Charlesa Wesley pod tytułem Czarny Gość właśnie. Pozycja ta nie porywa rozmiarami, jest raczej niepozorna, no i dość stara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz