wtorek, 12 czerwca 2012

PAPIEROWA ORCHIDEA Kornelii Romanowskiej


P A P I E R O W E   O R C H I D E E



Orchidee to kwiaty magiczne, urzekające swym wysublimowanym pięknem i delikatnością płatków łagodzącą surowe pędy. Prostota w połączeniu z artyzmem - czy to właśnie przepis na ideał? Nie zawsze, bo wiemy doskonale, iż każdy człowiek ceni sobie inne wartości, często skrajne. Pamiętajmy jednak, że Orchidee należą do najbogatszej w gatunki rodziny roślin kwiatowych, różniących się nieraz diametralnie w swym wyglądzie. To właśnie to bogactwo form, kolorów, kształtów sprawia, że każdy może odnaleźć w nim okaz najdoskonalej wyrażający jego samego. Będący odzwierciedleniem własnej duszy.

Podobnie jest z książkami - kto czyta, chociaż sporadycznie, z całą pewnością zachował w swej pamięci jakieś dzieło szczególne. Książkę wyjątkową, która wpłynęła na jego życie, poruszyła dogłębnie, zwróciła uwagę na ważne aspekty, a może po prostu pojawiła się, gdy była najbardziej potrzebna lub najzwyczajniej w świecie przywołała szczery uśmiech? Chyba każdy ma tę swoją jedyną Orchideę pachnącą papierem, o liściach wesoło szeleszczących na wietrze i wypełnionych sensem kwiatach rozbudzających w sercu radość i nadzieję. 

Strona PAPIEROWE ORCHIDEE powstała, by spośród całej feerii tomów zalegających w naszej pamięci, odnaleźć właśnie te najcenniejsze, o co poproszę wielu interesujących, cenionych ludzi, w których życiu literatura zajmuje poczesne miejsce. Kto wie, może ich Orchidee zakwitną i w naszych sercach!





Papierowa Orchidea Kornelii Romanowskiej

Drodzy Państwo, oto odwiedziła nas Kornelia Romanowska, młoda poetka, która nie ogranicza się w swej kreatywności jedynie do pisania wierszy. Realnym dowodem tego jest między innymi wydana pod koniec ubiegłego roku debiutancka książka, jej tytuł brzmi „Puszka Pandory”. A teraz posłuchajmy, co Kornelia ma nam do zaproponowania.

Moja Papierowa Orchidea może się wam wydać dziwna. Najczęściej bowiem takowymi książkami nazywa się dzieła, wnoszące wiele do literatury i życia czytelników. Jednak w pewnym momencie mojego życia ta jedna, jedyna książka stała się zapalnikiem do działania. Dzięki niej na powrót uwierzyłam w wiele wartości, o których na co dzień zapominamy. Wolimy brnąć w ścieżki, które ktoś już dawno przetarł, zapominając o tym, że popełniano na niej błędy. Wolimy iść przez życie spokojnie, nie myśląc o tym, że za kolejnym zakrętem może być inna droga, lepsza, może z większą ilością wybojów, ale na jej końcu znajduje się coś, co w danym momencie jest nam najbardziej potrzebne. Moją Papierową Orchideą jest „Jeździec miedziany” Paulliny Simons. Książka przepojona uczuciami, buzującym w powietrzu napięciem, atmosferą niepokoju – ale wnosząca ciepło do serca i pozwalająca na nowo uwierzyć w siłę miłości i wolę walki. Dzięki niej ponownie przekonałam się, jak wielkie pokłady siły nosi w sobie człowiek. Jak wiele jest w stanie przeżyć, by odnaleźć bliską sobie osobę. Jak wiele jest w stanie znieść, by dotrwać do kolejnego świtu. I co najważniejsze – jak wiele jest w stanie dać z siebie drugiemu człowiekowi. W pogoni za dzisiejszym światem ludzie często zapominają o tym, że czasami trzeba się zatrzymać, obejrzeć się za siebie i poczuć, że tak naprawdę nic z tego nie jest ważne, jeśli nie mamy z kim tego dzielić.





,,Prosiłeś mnie o słowo? Oto ono: NADZIEJA.”




Powyższy cytat jest odzwierciedleniem książki. Pełna nadziei, wiary i miłości sprawia, że serce podskakuje w piersiach, a czytelnik marzy o tym, by zobaczyć na własne oczy szczęśliwe zakończenie. Los jest jednak kapryśny i często z nas drwi.
Paullina Simons uaktywniła we mnie niesamowicie duże pokłady weny. Dzięki historii Tatiany i Aleksandra poczułam w sobie na nowo chęć do pisania, a emocje, którymi napełniła książkę, wezbrały we mnie z wielką siłą. Tak wielką, że z moich palców słowa wylewały się same.

Przyznam, że sam także bardzo cenię tę książkę, chyba głównie za jej brutalny, niczym nie okraszony realizm. To jednak nie czas na moje opinie. Kornelio, na samym początku, wspominając o Twej kreatywności, celowo użyłem słów „między innymi”. Twoja twórczość to przecież nie tylko słowa, ale i obrazy – obrazy jakże silnie działające na wyobraźnię. Opowiedz, proszę, o swoim zamiłowaniu do innej formy sztuki jaką jest bez wątpienia grafika komputerowa.

Grafika jest moją wielką pasją. W każdej wolnej chwili staram się jej poświęcać.


Obraz, który widzicie, to wytwór mojej wyobraźni – surrealistyczna wizja artysty, który zespala się z otoczeniem. Wszystko przestało dla mnie istnieć w momencie, gdy rozpoczęłam nad tym pracę. Nie liczyłam spędzonych przy tej grafice godzin, wypalonych papierosów czy też wypitych kaw. Myślałam jedynie nad tym, jak cholernie bardzo mi się podoba to, co widzę. Ze wszystkim, co kochamy, tak jest. Gdy zaczynam coś robić, cokolwiek, oddaje temu całą duszę. Może to być błąd, może powinnam poświęcać się mniej, może trzeba wytyczać sobie ostrzejsze granice. Powtarzam to sobie za każdym razem i za każdym razem odpowiedź jest taka sama – przecież to kochasz. A gdy kogoś kochamy dajemy mu siebie tylko w połowie?

Grafika to jedna z moich największych pasji i mam nadzieję, że to widać :)

Ja tu dostrzegam wizualizację mocno ugruntowanej, nie poddającej się ograniczeniom, a zarazem niezwykle barwnej i pełnej finezji osobowości – tak, widać że oddałaś tej pracy cząstkę siebie. Cząstkę kompletną, wyrażającą Cię w pełni, nie w połowie. Niczym Tatiana swojemu Aleksandrowi. To podobieństwo chyba najlepiej ukazuje jak bardzo książka wpłynęła na Twoją świadomość. Dziękuję za odrobinę piękna, którą się z nami podzieliłaś, Kornelio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz