niedziela, 29 kwietnia 2012

Ta jedna letnia noc - Luanne Rice



Ta jedna letnia noc... 

...jedna zaginiona dziewczyna - dwie skrzywdzone, ukrywające się kobiety. 

...jeden przebiegły oprawca - dwóch bezwzględnych mężczyzn.

...jedna poważna wada serca - dwie cierpiące dziewczynki. 

...jeden tajemniczy wieloryb - dwa mordercze rekiny. 


Zaskakujące jak sprawnie Luanne Rice prowadzi fabułę swej książki, jak przeplata poszczególne wątki i wodzi czytelnika za nos wyobraźni!

Biorąc do ręki książkę z pięknie ukwieconą  i wypełnioną słońcem okładką, szczerze mówiąc, spodziewałem się mdłej sielanki, jakiegoś wyimaginowanego, przesadnie optymistycznego, przekolorowanego świata, w którym bez ustanku gości uśmiech i rozbrzmiewa perlisty śmiech. Nie takie jednak realia zachciała mi zaoferować autorka. Oto spotykałem się w jej powieści z cierpieniem, strachem i samotnością trawiącą serca wspaniałych kobiet. Kobiet  jednocześnie na tyle silnych i zdeterminowanych, by odważyć się podjąć walkę z losem - bo przecież obrona także może być swego rodzaju atakiem. Czasem nie pozostaje nam już nic innego...

Luanne Rice przedstawła mi na samym początku jedną historię. Niewiele później jednak dała poznać dwie potencjalne bohaterki, z których każda pasowałaby idealnie do przedstawionej opowieści. Obie te kobiety los rzuca w jedno miejsce, malownicze miasteczko na wybrzeżu Nowej Szkocji. Już wkrótce okazuje się jak wiele tajemnic mają owe panie, a zarazem jak wiele je łączy i, trzeba tu napomknąć, nie są to piękne chwile i miłe wspomnienia. Okazuje się, że często nawet dobre, czułe i inteligentne kobiety (a może głównie takie!) padają ofiarami przemocy w rodzinie. Przemocy, która każe im skryć się przed światem w mroku nocy, podczas gdy ten wokół kwitnie podsycany letnim słońcem. Zbrodni otaczającej je wstydem, wkładającej na ich dusze jarzmo strachu i raniącej krwawiące goryczą serca. Okrucieństwa, za sprawą którego gotowe są porzucić swą przeszłość, usunąć się w cień i zakląć swe życie w chłodną i ciemną, ciągnącą się latami jedną letnią noc. Noc w której wszelkie światła gasną. Noc pozbawioną nadziei. Życie bywa okrutne - doskonale to rozumie większość z nas. Autorka jednak nie poprzestaje na tej oczywistej prawdzie i zaszczepia w czytelniku wiarę w to, że w końcu zawsze po nocy przyjdzie upragniony piękny letni dzień...

Książka jest ciekawym połączeniem ciepłego romansu, dramatu obyczajowego i odkrywanej stopniowo kryminalnej intrygi. Być może czasem akcja przesadnie zwalnia, to prawda. Jest też jak na mój gust napisana zbyt ckliwym językiem, rzekłbym - nazbyt kobieca (tak to słowo chyba doskonale oddaje towarzyszące mi odczucie) mimo to wywarła na mnie pewne wrażenie, zapisując się w pamięci i skłaniając do głębokiej refleksji. Z całą pewnością może się podobać, zwłaszcza czytelniczkom płci pięknej, którym kobiecy styl i sposób myślenia bądź odczuwania jest o ileż bardziej przystępny (bo naturalny) niż dla mnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz