Opowiedziana przez Konrada Lewandowskiego historia choć spójna, dzieli się na dwie części przeplatające się i uzupełniające wzajemnie w miarę rozwoju sytuacji. Kluczymy więc pomiędzy kawiarniami i spelunami przedwojennej Warszawy, a salonami Księstwa Warszawskiego. Wiadomo, że oba okresy charakteryzują się odmiennym sposobem wypowiedzi współczesnych im ludzi. Fakt ten nie umknął także autorowi, który sprawnie zmienia słownictwo wraz z kolejnymi podróżami w czasie. Z całą pewnością nadaje to książce autentyzmu, jednocześnie jednak zabieg ten powoduje, że powieść czyta się dość opornie (coś jakby swego rodzaju bariera kulturowa słowa), zwłaszcza na początku, bo później człowiek zaczyna się w tym odnajdywać (w końcu oczytanie też jest pewną formą akomodacji). Niemniej jednak nie jest to typowo komercyjna pozycja lecz wartościowa, poważna lektura, nad którą, myślę że warto posiedzieć dłużej i poświęcić nieco więcej uwagi niż to robimy w przypadku wielu czysto rozrywkowych tekstów.
Magnetyzer mile mnie zaskoczył mnogością tak zwanych "złotych myśli" - przeróżnych przemyśleń natury filozoficznej, interesujących dyskusji na tematy polityczne czy społeczne, ale też rozważań czysto psychologicznych. Na tym gruncie autor ujawnia swoją niebanalną wiedzę i, na prawdę, chwała mu za to, gdyż bez tego książka wiele by straciła.
Pamiętam, że niegdyś podchodziłem do wydań Wydawnictwa Dolnośląskiego z pewnym dystansem. Dziś mam wrażenie, że do tych książek po prostu trzeba dojrzeć. Kryją w sobie wiele, musimy tylko zechcieć je przeczytać, nie tylko czytać. Tak właśnie jest w przypadku Magnetyzera.
Mnie by pewnie przyciągnęła okładka, ale kryminały - wartościowe czy nie - to zupełnie nie moja bajka niestety :)
OdpowiedzUsuńPan Lewandowski jest mi znany jako człowiek i autor, ale sam nie miałem okazji niczego czytać jego autorstwa. Zgadzam się z Tobą, iż do pewnych książek trzeba dojrzeć.
OdpowiedzUsuńTakże nie jestem miłośnikiem kryminałów i czytam je rzadko, aczkolwiek te po które sięgam okazują się trafione:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, zachęcasz :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jestem wystarczająco "dojrzała" do tej lektury.