poniedziałek, 4 czerwca 2012

Naśmierciny i inne opowiadania - Krzysztof T. Dąbrowski



Przyznam, że od pewnego czasu bardzo chciałem zapoznać się z treścią opowiadań wydanych pod złowrogo brzmiącym tytułem jednego z nich Naśmierciny. Zainteresowałem się tym zbiorem już w dniu, gdy pierwszy raz o nim usłyszałem. Kiedy dotarła do mnie wiadomość, iż pozycja ta zostaje wydana ponownie (Mało tego! Uzupełniona o nowe teksty.) Postanowiłem: MUSZĘ JĄ ZDOBYĆ! I zdobyłem dzięki uprzejmości autora i Wydawnictwa Agharta.

Co sprawiło, że tak bardzo zafascynowała mnie ta książka?
Motyw śmierci, który jest mi szczególnie bliski. Temat, który przed rokiem sam podejmowałem we własnym zbiorze, a który daje niewyobrażalne możliwości. Odkąd tylko do człowieka przypięto metkę z napisem sapiens zaczął się on zastanawiać, co się dzieje gdy jego bliscy stają się chłodni jak kamień i nie bardziej od niego aktywni. Czy istnieje coś potem? Jeżeli tak to co? Pustka? Inny świat? Lepszy świat? Może gorszy, albo też wciąż ten sam tylko w innym ciele, innej postaci? A jeśli nie ma nic? Oto największa zagadka ludzkości, nic więc dziwnego, że rozbudza fantazję.

Naśmierciny są dość indywidualnym podejściem do śmierci. W wielu z tych opowiadań moment przejścia (tak to sobie nazwę) zdaje mi się dość płynny. Nie jest jednym szybkim cięciem oddzielającym nas całkowicie od dawnego życia, a jawi się raczej przeprowadzką, którą w pewnym stopniu musimy sami zaakceptować. Podoba mi się na przykład wizja decydowania, przynajmniej częściowo, o swoim życiu po śmierci wykreowana w jednym z tekstów. A może wypadało by raczej powiedzieć życiu po życiu lub po prostu – śmierci... Chyba że ta rozpoczyna się Naśmiercinami i jest od nas zupełnie niezależna jak to ma miejsce w innej historii. W kolejnych odnajdziemy m.in. elementy teorii spiskowych, elementy futurystyczne, już to ocierające się delikatnie o aspekty teologiczne. Zwięźle: dużo fantastyki, mocne fundamenty jeśli chodzi o merytorykę, niebanalne spostrzeżenia i pomysły, a do tego lekkie pióro, co jest niezmiernie ważne w przypadku cięższych gatunków literatury.

Krzysztof Dąbrowski znany jest głównie jako pisarz grozy i groteski, i rzeczywiście w tymże klimacie utrzymane są wszystkie opowiadania zawarte w książce. Jego styl, jakże charakterystyczny, potrafi wywrzeć na czytelniku naprawdę piorunujące wrażenie, zwłaszcza jeżeli cenimy sobie atmosferę niemal psychodeliczną. Lektura ta przywiodła mi na myśl stare dobre produkcje filmowe (ach, te dawne horrory!), które tak niegdyś lubiłem... To dla mnie ogromny pozytyw.

Jedynym zgrzytem, o którym mogę wspomnieć jest, jak na mój gust, pewna nachalność zdrobnień i zwrotów skrajnie żartobliwych w wypowiedziach bohaterów NIEKTÓRYCH opowiadań. Niektórych, bo są też takie, w których zabieg ten sprawdza się doskonale, w innych natomiast nieco drażni. Prócz tego detalu całość prezentuje się naprawdę bardzo przyzwoicie, nie odbiegając poziomem od okładki wobec której nie sposób pozostać obojętnym.

Z całą pewnością czas poświęcony na lekturę Naśmiercin nie był dla mnie czasem sprzeniewierzonym. Spodziewam się ponadto, że za jakiś czas poświęcę go jeszcze więcej by odkryć te niezwykłe opowiadania na nowo, bo wciąż mam wrażenie jakbym nie wykorzystał potencjału, który w sobie kryją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz